Może się wydawać, że oglądanie wyścigów formuły 1 na żywo jest niesamowitym przeżyciem, ale jedyne, co tak naprawdę przeżywacie podczas Grand Prix, to katorgi – wasze uszy krwawią od hałasu po pierwszym okrążeniu.Jeżeli jest się świadkiem tego widowiska w Bahrainie, wcale nie wypatrujecie Lewisa Hamiltona, ale gaśnicy, która ugasiłaby ogień, jakim od słońca zajęła się wasza skóra.Na torze Hungaroring ciężko jest obejrzeć choćby start wyścigu, bo wcześniej zjedzą was komary. W Monaco nie ma co marzyc nawet o obserwowaniu wyścigu z widowni zanim nie przepłyniemy się jahtem. Na rajdach jest jeszcze gorzej. Najpierw sie dowiadujemy, że jednym z odcinków specjalnych imprezy jest zakrett, na którym auta suną bokiem w tumanach kurzu z prędkością 160 km/h.chcąc przeżyć taka imprezę jaka są rajdy trzeba wstać już o 3 rano i przejść pieszo drogę , aby dotrzeć do tego wspaniałego miejsca tuż przed południem.Podczas deszczu zamiast tumanów kurzujest błoto, którym obrzuca was każde rozpędzone auto. Piate auto może stracić przyczepność i wpaść na nas w momencie, kiedy robimy mu zdjęcia.
2 min to read